EnergetykaOchrona środowiskaPolskaŚwiatTechnologie

Norweska rewolucja energetyczna.

CCS, czyli wychwyt dwutlenku węgla ze spalarni odpadów i bezprzewodowe ładowanie elektrycznych taksówek na postojach to następne kroki, planowane przez stolicę Norwegii.

Od początku 2020 roku w całej Norwegii obowiązuje zakaz używania paliw kopalnych do ogrzewania. Z danych norweskiego rządu wynika, że głównym źródłem ogrzewania stała się energia elektryczna. Niemal całość prądu powstaje w elektrowniach wodnych, bez emisji CO2, a ceny energii są bardzo niskie.

Rząd Norwegii przewiduje, że zużycie energii elektrycznej będzie rosnąć, chociażby ze względu z planami elektryfikacji transportu drogowego. Od 2025 roku wszystkie rejestrowane samochody powinny być już elektryczne. W 2019 roku wskaźnik ten wyniósł 46 procent. Ogółem w kraju 10 procent samochodów jest już na prąd, w samym Oslo wskaźnik ten to wynosi aż 16 procent.

W ramach walki z zanieczyszczeniami powietrza władze Oslo wprowadziły opłaty za wjazd samochodami do miasta. Opłatę ponoszą również kierowcy aut elektrycznych, ale w ich przypadku wynosi ona 50 procent stawki podstawowej. Płacić trzeba również za używanie w mieście popularnych w kraju opon z kolcami, a to dlatego, że kolce powodują dodatkowe ścieranie asfaltu i emisję zanieczyszczeń.

Pomysłem na ograniczenie emisji mają być też szersze wykorzystanie elektrycznych taksówek, a to dzięki pierwszemu na świecie systemowi bezprzewodowego ładowania na postojach taksówek. Technologia ma pozwalać na ładowanie czekającej taksówki z mocą 75 kW.

Rząd wskazuje jednak, że zwiększone zapotrzebowanie na energię elektryczną będzie pewnym problemem. Nie da się go w prosty sposób uzupełnić z OZE, czyli w praktyce z wiatraków. Budowa turbin na lądzie budzi bowiem silne opory społeczne. A mimo, że państwowy koncern Equinor inwestuje w morskie elektrownie wiatrowe, to robi to głównie na granicą. Ma takie plany chociażby w Polsce – razem z Polenergią. Przybrzeżne wody Norwegii są bardzo głębokie, a technologia pływających wiatraków jest dopiero rozwijana. Wyjściem z tej sytuacji ma być rozpowszechnienie ciepła sieciowego, które stopniowo ma wypierać prąd z ciepłownictwa.

Sieć ciepłownicza w Oslo obejmuje około 5 tysięcy budynków i dostarcza 20 procent energii, zużywanej do ogrzewania. 60 procent ciepła w niej pochodzi z dwóch spalarni odpadów. 

Źródło: bankier.pl

Tagi

Polecane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back to top button
Close
Close