Onet dotarł do informacji, które wskazują na kłamstwo wicepremiera Jacka Sasina.
Jeszcze dziś rano wicepremier Jacek Sasin — odpowiedzialny za przygotowanie wyborów korespondencyjnych — przekonywał, że karty drukuje państwowa spółka Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych (PWPW). Dodał również, że rząd nie przejmuje się tym, że robi to bez żadnej podstawy prawnej, bo przepisy w tej kwestii nie weszły jeszcze w życie. Zdaniem wielu prawników z całego kraju działania Sasina są bezprawne a druk odbywa się nielegalnie.
Pakiety wyborcze trafią do wyborców przed 10 maja. Ustawa nie obowiązuje, zgoda, ale zakładamy, że będzie obowiązywać. W innym wypadku w ogóle do tych wyborów nie dojdzie.
Wypowiedź Sasina wywołała burzę w internecie. Internauci zarzucają mu bezczelność i pytają sarkastycznie, czy zgodnie z tą logiką można kogoś zamknąć do więzienia, licząc na to, że kiedyś zapadnie wyrok.
"Jacek Sasin trafi do więzienia przed końcem 2025 roku. Wyroku jeszcze nie wydano, zgoda, ale zakładamy, że będzie wydany".
Tak ma wyglądać państwo? #WyboryKopertowe pic.twitter.com/c8CmXgzPyd
— Mateusz Chrząszcz (@Chaszczyk) April 24, 2020
Wicepremier kłamał?
Onet dotarł do informacji, które świadczą o tym, że zarówno wiceminister Jacek Sasin jak i europoseł PiS Adam Bielan, rzecznik sztabu wyborczego Andrzeja Dudy kłamali na temat druku. Okazuje się bowiem, że PWPW wcale nie drukuje kart do głosowania.
Co więcej, nie zajmuje się tym nawet polskie państwo. Rząd zlecił druk… prywatnej firmie Samindruk z Brodnicy, która kontrolowana jest przez berlińską firmę Gather Druck und Vertrieb GmbH. Jak ustalił portal, PWPW nie ma wystarczająco sprzętu ani doświadczenia aby wydrukować 30 milionów kart wyborczych, drugie tyle oświadczeń i 90 milionów kopert.
Onet zwrócił się z oficjalnym zapytaniem do PWPW oraz do MSWiA, które nadzoruje tę spółkę. Nie otrzymali jednak żadnej odpowiedzi. Według szacunków PKW, koszt druku w standardowym trybie to około 9 milionów złotych. Samindruk może jednak zarobić więcej, ponieważ zamówienie jest ekspresowe, a karty będą zawierać dodatkowe zabezpieczenia, niezbędne w przypadku wyborów korespondencyjnych.
Nie wiadomo również w jakim trybie Samindruk otrzymał zlecenie od rządu. Na pewno nie był to przetarg, ale przedstawiciele firmy nie odpowiadają na pytania portalu.
Zgodnie z prowadzoną polityką naszej firmy, Samindruk spółka z o.o. nie udziela żadnych informacji dotyczących prowadzonej działalności.
Wiadomości opublikowane przez Onet wywołały kolejną burzę wśród internautów. Ci zarzucają PiSowi hipokryzję, wskazując, że korzysta z niemieckich firm do przygotowania wyborów. Znane powszechnie są przecież głosy przedstawicieli rządu, którzy zapewniali zawsze, że stawiają przede wszystkim na dobro rodzimych krajowych przedsiębiorstw. Z opublikowanych przez Onet informacji wynika, że Sasin skłamał na temat druku. To z kolei może być przesłanką do uznania wyborów za nieważne i pociągnięcia rządu do odpowiedzialności.
PiS i ich podwładni zlecili druk kart do głosowania firmie należącej do Gather Druck und Vertrieb GmbH. Mieli bohatersko walczyć o reparacje od Niemiec, a skończyło się na przekazywaniu pieniędzy podatników na druk kart przez Niemców. https://t.co/Q1j5T7qJWW #pseudowybory
— Marek Tatała (@MarekTatala) April 24, 2020
Drukowania kart przez Niemców to się nie spodziewałem. Nawet po PiSie. #WyboryKopertowe pic.twitter.com/YcRWOBACOX
— Mateusz Chrząszcz (@Chaszczyk) April 24, 2020
Ale ci wszyscy, którzy od lat tropią długie macki niemieckiego kapitału, to chyba się strasznie będą denerwować, na wieść o tym jak drukowane są karty do głosowania w polskich (!!!) wyborach prezydenckich. Prawda? https://t.co/gOVPlBl80i
— Konrad_Piasecki (@KonradPiasecki) April 24, 2020
Patriotyzm wybiórczy
Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że zaledwie dwa dni temu Ministerstwo Rolnictwa przygotowało listę firm, które według nich nie są patriotyczne. Lista została opublikowana na oficjalnej stronie gov.pl.
Działając w interesie tych wszystkich, którym na sercu leży wspieranie polskiej gospodarki publikujemy listę zakładów sprowadzających mleko i jego przetwory z zagranicy, ograniczając tym samym zakupy od polskich rolników.
Musimy przyznać, że niezwykle zabawne jest czytać jak państwo tępi kupowanie zagranicznego mleka, a jednocześnie zleca organizacje wyborów niemieckim spółkom. 🙂
Źródło: Onet