PaństwoPolitykaPolskaPrawoŚwiatTechnologie

Polska nie przyjęła unijnego dokumentu o sztucznej inteligencji, bo było w nim słowo „gender”

Sztuczna inteligencja bez gender

Unia Europejska miała przyjąć wspólne stanowisko w sprawie sztucznej inteligencji, w tym jej aspektów etycznych. UE przekonuje, że rozwój sztucznej inteligencji nie może zostać poddany wyłącznie prawom rynku, ponieważ zbyt głęboko ingeruje w ludzką prywatność i może potencjalnie stwarzać zagrożenie dla praw podstawowych. Według UE, nowa technologia musi się rozwijać dynamicznie, jednak pod warunkiem poszanowania unijnych wartości.

W ubiegłym tygodniu, kierująca obecnie UE prezydencja niemiecka przedstawiła projekt unijnych wniosków. Polska jako jedyna zablokowała przyjęcie unijnego dokumentu. Polsce nie spodobało się, że w tekście użyto słowa “gender”. Konkretnie chodzi o zapis “gender quality”, czyli “równość płci”, jako jedna z wartości wymienionych w dokumencie. Polski sprzeciw wobec użycia słowa “gender” potwierdził Andrzej Sadoś, ambasador RP przy UE.

Traktaty odnoszą się do równości kobiet i mężczyzn, podobnie jak w Karcie praw podstawowych. Znaczenie słowa „gender” jest niejasne; brak definicji i jednoznacznego zrozumienia dla wszystkich państw członkowskich może powodować problemy semantyczne. Ani Traktaty, ani Karta Praw Podstawowych nie używają terminu „gender”.

— napisał ambasador w oświadczeniu.

Gender w Afryce

Okazuje się, że to nie pierwszy taki przypadek. Zaledwie kilka dni temu podczas Szczytu UE w Brukseli, Viktor Orbán w imieniu Polski nie dopuścił do umieszczenia zapisu o ,,równości płci” w Afryce w dokumencie końcowym. Zdanie, zawierające to sformułowanie, wymienia cały katalog wartości, jak praworządność, prawa społecznie, ochrona środowiska, czy edukacja młodych.

Zapis „równość płci” (ang. gender equality) jeszcze przed szczytem było krytykowane przez Polskę, która zaproponowała zamiast tego pojęcie „równości mężczyzn i kobiet”. Większość krajów nie chciała się zgodzić na polski postulat, przypominając, że nawet w unijnych dokumentach dotyczących Afryki już wcześniej „równość płci” się pojawiała. Mówiły o tym takie państwa, jak Szwecja, Dania, Holandia, Belgia, Hiszpania, Irlandia, ale też np. Litwa i Łotwa. Polskę popierały tylko Węgry.

Dialog z Polską utrudniał fakt, że nie było z kim rozmawiać, bo Mateusz Morawiecki siedział w Polsce na kwarantannie. Początkowo miał go reprezentować Andrej Babiš, ale premier Czech nie rozumiał problemu Morawieckiego. Gdy z powodu przedłużającej się dyskusji opuścił salę obrad, Polskę zaczął reprezentować Viktor Orbán, który też nie chciał sformułowania „równość płci”.

Początkowo Orban przekonywał, że nie należy tego wpisywać we wnioski dotyczące Afryki, bo „tam jest inna kultura”. W dalszej część dyskusji stwierdził, że w sumie to nie miałby z tym problemu, ale ma instrukcje od Mateusza Morawieckiego, by to zablokować.

Ostatecznie przyznał, że lepiej tego nie wpisywać, bo w Polsce i na Węgrzech jest kultura chrześcijańska i inny światopogląd.

— relacjonuje nam jeden z dyplomatów.

Mimo telefonów do Morawieckiego, które miał wykonywać Orbán, Polska i Węgry ciągle nie chciały zgodzić się na wspomniany zapis. Ostatecznie w dokumencie znalazło się sformułowanie „niedyskryminacja oraz równe prawa i równe szanse dla wszystkich”.

Źródło: RP

Tagi

Polecane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back to top button
Close
Close