PaństwoPolitykaPolskaPrawoŚwiatTransport

Czarnecki wyłudzał kilometrówki na zezłomowane auto? Znamy szczegóły afery!

Czarnecki wyłudzał pieniądze?

Tydzień temu portal OKO.press poinformował, że Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF) skierował do polskiej prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez europosła Ryszarda Czarneckiego z PiS. Według śledczych UE, zasiadający w PE od 16 lat Czarnecki pobierał nienależne zwroty kosztów podróży służbowych i diety.

Raport dotyczący kosztów podróży Czarneckiego OLAF przekazał polskiej Prokuraturze Krajowej już w maju 2019 roku. „OLAF zalecił także Parlamentowi Europejskiemu odzyskanie nienależnie wydanych kwot”. Portal ustalił, że sprawa trafiła do prokuratury w Zamościu.

Właśnie poznaliśmy szczegóły tej sprawy. Jak informuje Rzeczpospolita, europejscy śledczy uważają, że Ryszard Czarnecki nierzetelnie rozliczał wyjazdy. Kwestionują aż 100 tys. euro, które zwrócono mu za podróże w ciągu dziewięciu lat.

Czarnecki i zezłomowane auto

Rzeczpospolita podała, że w rozliczeniu służbowych wyjazdów Czarnecki wykazywał, że dojeżdżał do Brukseli z Jasła i do tego miasta też wracał. W Jaśle Czarnecki miał mieszkanie po zmarłej w 2005 r. matce, chociaż obecnie nie wykazuje go już w oświadczeniach majątkowych.

Sęk w tym, że OLAF ustalił, że Czarnecki mieszkał w tym czasie w Warszawie. Jasło natomiast nigdy nie było okręgiem wyborczym europosła. Czarnecki miał według europejskich urzędników wyłudzać kilometrówki na różnice odległości pomiędzy Jasłem a Warszawą, wynoszącą aż 340 kilometrów. W efekcie wypłacano mu większą sumę za przejazd niż w rzeczywistości. 

To jednak nie wszystko. OLAF przyjrzał się także pojazdom jakimi miał jeździć Czarnecki. Okazuje się, że europoseł jeździł różnymi samochodami, które nie należały do niego. Po sprawdzeniu okazało się, że właściciele tych aut zaprzeczyli, by pożyczali je posłowi.

I mielibyśmy tutaj słowo przeciwko słowu, gdyby nie fakt, że jeden z samochodów, które Czarnecki wpisał w rozliczeniu… został zezłomowany 11 lat wcześniej. W innym przypadku ustalono, że osoba, z której auta miał korzystać Czarnecki, stwierdziła, że nigdy nie prowadziła żadnych usług transportowych, nigdy żadnego posła nie przewoziła i go nie zna.

Według informacji do jakich dotarła Rzeczpospolita, OLAF twierdzi, że poseł zawyżał koszta podróży służbowych i diet niemal przez dekadę, od 2009 do 2018 r. Cała sprawa zaś ma dotyczyć aż 100 tysięcy euro.

W rozliczeniu podróży, za które europarlament zwraca pieniądze, jest wpisywana między innymi liczba przejechanych kilometrów, marka samochodu, jego numer rejestracyjny – więc sprawdzenie, czy poseł rzeczywiście konkretnym autem podróżował nie jest trudne. I właśnie po numerze rejestracyjnym udało się dotrzeć do właścicieli aut (byłych lub obecnych). Teraz te wątpliwości ma zweryfikować polska prokuratura.

Czarnecki spokojny

Artur Szykuła, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu, która na materiałach OLAF prowadzi śledztwo w sprawie Ryszarda Czarneckiego, odmawia jakichkolwiek informacji. Wiadomo tylko, że przeciwko Czarneckiemu prowadzone jest postępowanie „w sprawie doprowadzenia Parlamentu Europejskiego do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, przy składaniu wniosków o zwrot kosztów podróży służbowych przez jednego z europosłów”. Za to przestępstwo grozi do 8 lat więzienia.

Sam Czarnecki w rozmowie z Rzeczpospolitą zapewnił, że „jest spokojny, co do finału tej sprawy”.

Wbrew temu, co podawały niektóre media, Parlament Europejski przyjął wszystkie moje rozliczenia i ich nie kwestionował, więc musiały spełniać kryteria i spełniały. Wątpliwości OLAF dotyczyły dwóch kadencji wstecz.

Wicerzecznik Prawa i Sprawiedliwości, Radosław Fogiel, zapytany dziennik o doniesienia OLAF, stwierdził, że “o sprawie nie słyszał i trudno mu się do niej odnieść”.
Źródło: Rzeczpospolita
Tagi

Polecane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back to top button
Close
Close