GospodarkaRynek pracyZdrowie i medycyna

Biznesy otwierane mimo lockdownu czeka spór z fiskusem. “Walka będzie trudna”

Jak informuje “Rzeczpospolita”, firmy uruchamiane wbrew obowiązującym restrykcjom czekają nieprzyjemne spory podatkowe z fiskusem.

We wtorkowej “Rzeczpospolitej” możemy przeczytać o problemach, które najprawdopodobniej dotkną przedsiębiorców decydujących się na prowadzenie działalności gospodarczej w okresie lockdownu:

Kto otworzy siłownię, hotel czy restaurację, może nie tylko zapłacić mandat, ale też narazić się na spór z fiskusem.

Ze względu na wprowadzone ograniczenia biznesy z określonych branż formalnie nie mogą działać. Mowa m.in. o klubach fitness, hotelach czy restauracjach. Jako że prawo zabrania uznawania za koszty wydatków związanych z popełnieniem przestępstwa (w tym przypadku chodzi o otwarcie lokali z pominięciem zakazu), właścicieli czekają spory urzędowe z fiskusem. Państwo bowiem nie może pobierać podatków pochodzących z nielegalnych źródeł.

Batalia z fiskusem?

Paulina Karpińska-Huzior, doradca podatkowy w kancelarii CMS, przewiduje, że przedsiębiorców czekają spore kłopoty. Sytuacja jest dosyć skomplikowana:

Nawet gdyby ktoś chciał w ewentualnym sporze na tym tle z organami podatkowymi udowadniać swoje racje, musiałby wykazać, że popełnił przestępstwo, najlepiej prawomocnym wyrokiem sądu karnego, a na tym nikomu raczej nie zależy.

Możliwe, że organy państwowe znajdą proste rozwiązanie problemu przychodów osiąganych przez firmy formalnie niemogące funkcjonować. Cytowana ekspertka wyjaśnia:

Mogą je zakwalifikować jako przychody z innych źródeł niż działalność gospodarcza, a te oczywiście podlegają podatkowi dochodowemu.

Wychodzi więc na to, że samo ominięcie lockdownu to tylko jedno z wyzwań stojących przed uczestnikami akcji #otwieraMY. Prawdziwe kłopoty zaczną się przy kontakcie z urzędem skarbowym.

Źródło: bankier.pl, rp.pl

Tagi

Polecane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back to top button
Close
Close