Polityka

Trójpodział władzy od dawna nie istnieje. Teraz dobierają się do czwartej władzy [FELIETON]

Dzisiejszy dzień minął pod znakiem protestu mediów, które nie zgadzają się z decyzją rządu na ich opodatkowanie. To z kolei jak zwykle podzieliło społeczeństwo i doprowadziło do ogólnonarodowej kłótni.

Większość zwolenników nałożenia podatku na media twierdzi, że powinny one w końcu płacić i dzielić się swoimi zyskami tak by wspierać ochronę zdrowia. Co ciekawe do tych ludzi zdają się nie docierać argumenty mówiące o tym, że firmy medialne płacą podatki. Są to pełnoprawni płatnicy podatku VAT oraz CIT, którego miliony złotych każdego roku jest odprowadzane do budżetu.

Trudno w związku z tym wywnioskować o co chodzi zwolennikom podatku, ale argument, że media powinny zacząć płacić podatki jest kompletnie niezrozumiały. Media od dawna płacą podatki.

Podatek nikogo nie wspomoże

Ponadto warto by było się zastanowić na co ten podatek ma iść. Dziś propaganda TVP mówi, że wielkie zagraniczne korporacje nie chcą wspierać NFZ, kultury oraz sztuki, gdyż ten podatek ma wspomóc te „branże”.

Po pierwsze ten podatek nie wspomógłby żadnych z tych branż. Jego żywot skończyłby się tak samo jak w przypadku daniny solidarnościowej, która miała wspierać niepełnosprawnych. Niedługo po jej powstaniu środki zamiast do niepełnosprawnych trafiły do emerytów w ramach trzynastej emerytury, a niepełnosprawni jak mieli niskie świadczenia tak mają. Tak samo prawdopodobnie byłoby i w tym przypadku.

Po drugie, gdzie było TVP gdy PiS odrzucił wniosek Senatu by 2 mld złotych zamiast na publiczne media trafiły na leczenie onkologiczne? Nie słyszeliśmy wówczas głosu sprzeciwu, a TVP wręcz próbowało wmawiać widzom jak bardzo te pieniądze są im potrzebne.

Google jeszcze bardziej zamuruje rynek

Argumentem za podatkiem jest fakt, że zostanie on nałożony na duże cyfrowe korporacje jak Google. Powiedzmy sobie wprost. Taki podatek powinien powstać, ale jako konkretny twór pod nazwą – podatek cyfrowy, który stricte byłby skierowany do takich podmiotów, który istotnie wpływa na rynek reklamowy na czym cierpią również krajowe media. Zamiast tego jest podatek skierowany do wszystkich podmiotów, którego Google prawdopodobnie nie zapłaci lub zapłaci bardzo mało, gdyż skutecznie sobie go zoptymalizuje, bo pozwala na to dziurawe europejskie prawo.

By jednak mieć świadomość jak Google działa na rynku reklamowym, można przytoczyć przykład Obserwatora Gospodarczego. Portal postanowił przekazać całe grudniowe wpływy z reklam na WOŚP, w związku z czym prosił czytelników o wyłączenie AdBlocka. Pomimo odnotowania wzrostu liczby wyłączonych AdBlocków i szerokiej kampanii informacyjnej, portal odwiedzany przez 100 tys. użytkowników miesięcznie odnotował 233 zł zysku z reklam. Tak wygląda rynek reklamowy oparty o Google. Podatek od reklam może natomiast jeszcze bardziej wzmocnić pozycję korporacji kosztem innych mediów w naszym kraju.

Podatek może być pierwszym krokiem ku orbanizacji

Prawda jest jednak taka, że sam w sobie podatek medialny nie byłby problemem, gdybyśmy mieli równe zasady rynkowe. Niestety takich nie mamy. Podmioty prywatne zmuszone będą do uiszczania daniny, co wpłynie na ich konkurencyjność i możliwości finansowania swojej działalności. Prywatne podmioty utrzymują się przede wszystkim z reklam. Z kolei nadawcy publiczni oprócz przychodów z reklam są dotowani z budżetu oraz pobierają abonament. Jak w takiej sytuacji można mówić o równych zasadach funkcjonowania? To może być pierwszy krok ku sytuacji, która ma miejsce na Węgrzech. W kraju Orbana praktycznie nie ma niezależnych mediów. Wszystkie zostały wykupione przez rządowe spółki, dzięki czemu rząd całkowicie może kontrolować przekaz trafiający do społeczeństwa. A wszystko to zaczęło się od niewinnego podatku.

Dlatego nim zaczniemy krzyczeć o Niemcach niepłacących podatków w Polsce dobrze się zastanówmy co mówimy. Media to czwarta władza, a ich istnienie jest kluczowe do sprawowania funkcji kontrolnej. Bez mediów niezależnych od państwa w żaden sposób nie można mówić o demokratycznych standardach. Jakakolwiek zmiany teraz wprowadzone mogą być bardzo trudne do odwrócenia. Należy również pamiętać, że władza może się zmieniać i teraz niektórym może podobać się przekaz, ale kiedy indziej może być zgoła odmienny. Czy wówczas będzie tak przyjemnie słuchać tylko mediów władzy, której nie tolerujemy? Mediów, które w żaden sposób nie będą pełnić funkcji kontrolnej? Sami sobie odpowiedzmy na te pytania.

Filip Lamański

 

Tagi

Polecane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back to top button
Close
Close