PaństwoPolitykaPolskaPrawoŚwiat

Czarnecki musi zwrócić ponad 100 tysięcy euro za kilometrówki!

Czarnecki wyłudzał pieniądze?

Europoseł PiS Ryszard Czarnecki musi zwrócić nienależnie pobrane kilometrówki. Sprawę badał OLAF (Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych).

Po zwróceniu się do posła o wyjaśnienia, PE podjął decyzję o odzyskaniu nienależnie wydanych pieniędzy (wydatki na zwrot kosztów podróży nie są zgodne z wewnętrznymi przepisami dotyczącymi wykorzystania dodatków).

– poinformował Parlament Europejski w odpowiedzi przesłanej do redakcji TVN 24.

Przypomnijmy, że w sierpniu zeszłego roku media poinformowały, że Ryszard Czarnecki pobrał nawet 100 tysięcy euro nienależnych kilometrówek. Europoseł PiS w latach 2008 – 2018 miał według kontrolerów zgłaszać, że mieszka w Jaśle (w mieszkaniu po zmarłej matce), choć w tym czasie przebywał w Warszawie. Dystans pomiędzy każdym z miast a Brukselą powiększało kilometrówkę o 340 kilometrów.

Raport dotyczący kosztów podróży Czarneckiego OLAF przekazał polskiej Prokuraturze Krajowej już w maju 2019 roku. OLAF skierował również do polskiej prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez europosła.

Izera nie znalazła prywatnego inwestora. Zapłacą za nią podatnicy…

Czarnecki i zezłomowane auto

To jednak nie wszystko. OLAF przyjrzał się także pojazdom jakimi miał jeździć Czarnecki. Okazuje się, że europoseł jeździł różnymi samochodami, które nie należały do niego. Po sprawdzeniu okazało się, że właściciele tych aut zaprzeczyli, by pożyczali je posłowi.

I mielibyśmy tutaj słowo przeciwko słowu, gdyby nie fakt, że jeden z samochodów, które Czarnecki wpisał w rozliczeniu… został zezłomowany 11 lat wcześniej. W innym przypadku ustalono, że osoba, z której auta miał korzystać Czarnecki, stwierdziła, że nigdy nie prowadziła żadnych usług transportowych, nigdy żadnego posła nie przewoziła i go nie zna.

Według informacji do jakich dotarła Rzeczpospolita, OLAF twierdzi, że poseł zawyżał koszta podróży służbowych i diet niemal przez dekadę, od 2009 do 2018 r. Cała sprawa zaś ma dotyczyć aż 100 tysięcy euro.

W rozliczeniu podróży, za które europarlament zwraca pieniądze, jest wpisywana między innymi liczba przejechanych kilometrów, marka samochodu, jego numer rejestracyjny – więc sprawdzenie, czy poseł rzeczywiście konkretnym autem podróżował nie jest trudne. I właśnie po numerze rejestracyjnym udało się dotrzeć do właścicieli aut (byłych lub obecnych). Teraz te wątpliwości ma zweryfikować polska prokuratura.

Czarnecki spokojny

Prokuratura Okręgowa w Zamościu, która na materiałach OLAF prowadzi śledztwo w sprawie Ryszarda Czarneckiego, odmawia informacji. Wiadomo tylko, że przeciwko Czarneckiemu prowadzone jest postępowanie „w sprawie doprowadzenia Parlamentu Europejskiego do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, przy składaniu wniosków o zwrot kosztów podróży służbowych przez jednego z europosłów”. Za to przestępstwo grozi do 8 lat więzienia.

Co na to europoseł? Ryszard Czarnecki jeszcze rok temu przekonywał, że doniesienia medialne to fake newsy.

Wbrew temu, co podawały niektóre media, Parlament Europejski przyjął wszystkie moje rozliczenia i ich nie kwestionował, więc musiały spełniać kryteria i spełniały. Wątpliwości OLAF dotyczyły dwóch kadencji wstecz.

– mówił rok temu Czarnecki.

Co uważa o sprawie dziś? Nie wiemy.

Źródło: Money

 

Tagi

Polecane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back to top button
Close
Close