Andrzej Sośnierz o odejściu z klubu PiS: Brzydziło mnie już to wszystko

Sośnierz ma dość…
Andrzej Sośnierz odszedł z klubu parlamentarnego PiS, pozostając członkiem Porozumienia Jarosława Gowina, i razem z Agnieszką Ścigaj oraz Pawłem Szramką stworzył koło poselskie o nazwie Polskie Sprawy.
Jest dokładnie jak za komuny. Trzeba było się zapisać do partii, żeby zrobić karierę. Miałem nadzieję, że w wolnej Polsce to się zmieni i liczyć się będą kompetencje. I co się dzieje? Znowu legitymacja partyjna otwiera drzwi. Trzeba być w partii, żeby mieć fuchę. No dajcie spokój! Znowu promujemy miernych, biernych, ale wiernych. I to nawet nie z łapanki ich bierzemy, bo oni się sami garną. Brzydziło mnie już to wszystko.
– stwierdził Sośnierz w rozmowie z Onetem.
Andrzej Sośnierz z jednej strony wyszedł z klubu PiS, a z drugiej pozostał w Porozumieniu, które nadal pozostaje z Prawem i Sprawiedliwością w koalicji. Jak jednak tłumaczy polityk, jego nowe koło będzie merytoryczną opozycją i będzie głosować zgodnie z poglądami, a nie linią partyjną.
Nie będziemy totalną opozycją, bo to byłby błąd. Nazwaliśmy się nieprzypadkowo „Polskie sprawy”. Zajmiemy się konkretnymi sprawami. Dobre projekty będziemy popierać.
– tłumaczy.
TVP znowu bawi się w cenzurę. Nie spodobał im się… tęczowy makijaż
…ale…
Andrzej Sośnierz już od dawna znany jest z ostrej krytyki działalności Prawa i Sprawiedliwości. Jak jednak zauważa, koalicja PiS i Porozumienia powinna trwać, ale przejść reformę, a sam prezes Kaczyński powinien częściej słuchać koalicjantów.
Problem polega na tym, że w tym Sejmie inna koalicja jest praktycznie niemożliwa. Uważam, że Zjednoczona Prawica powinna trwać, ale na cywilizowanych zasadach. PiS powinien szanować mniejszych partnerów. A prezes Kaczyński straszy nas, że się „ucho urwie”. Nie wiem, do czego to ma prowadzić. Przypomina mi się 2007 rok, kiedy PiS swoich koalicjantów próbował zniszczyć. Źle się to skończyło.
– opisuje Sośnierz.
Po cholerę mi być ministrem? Same problemy z tego się biorą. Zresztą samo bycie ministrem nie ma sensu, jeśli nie można nic zrobić. W aktualnym układzie to mnie nie interesuje. Natomiast nie mogę milczeć, kiedy wiem, że pewne rzeczy mogą być robione lepiej. A mogą być.
– dodaje.
Źródło: Onet