Bez kategorii

System ochrony zdrowia się załamuje, bo rząd przespał ostatnie pół roku [OPINIA]

Prawie pół roku – tyle mniej więcej miał rząd na przygotowanie się do drugiej fali pandemii. I dokładnie tyle samo czasu zmarnował na gry wojenne wewnątrz obozu i głoszenie tez, że wirusa już nie ma, że jest w odwrocie.

Na tle unijnych statystyk zakażeń wypadamy całkiem nieźle to znaczy skumulowana liczba zachorowań w ostatnich 14 dniach na 100 tys. mieszkańców jest poniżej średniej UE i wynosi około 100 wobec około 150 dla UE. Statystyki wydają się dość korzystne gdyby nie fakt, że jest to efekt ciągle niewielkiej liczby testów. Dlatego same statystyki liczby zachorowań niewiele dają i mogą być łatwo zakłamywane przez liczby testów zwłaszcza, że współczynnik pozytywnych wyraźnie przekracza 10 proc.

Znacznie gorzej wypadamy już w przypadku śmiertelności na 100 tys. mieszkańców i ten wskaźnik jest już o wiele wyższy, gdy porównamy go do średniej UE.

W Polsce skumulowana liczba zgonów z powodu Covid-19 z ostatnich 14 dni na 1 milion mieszkańców wyniosła 15 osób. Średnia dla UE wynosi 12 i tylko sześć krajów ma wyższy współczynnik śmiertelności niż Polska. Dla porównania w Niemczech wskaźnik ten wynosi 3, w Szwecji 2, a we Włoszech nieco ponad 5. A należy zauważyć, że polskie społeczeństwo jest wyraźnie młodsze od społeczeństw w trzech wymienionych państwach, a więc teoretycznie powinno lepiej znosić zakażenie wirusem. Jak widać, tak nie jest.

Przyczyn takiego stanu można szukać w wielu miejscach i w dużej mierze będzie to znajdująca się w coraz gorszym stanie ochrona zdrowia. I wcale nie zamierzam o stan tego sektora oskarżać obecnej władzy, bo ochrona zdrowia jest permanentnie niedofinansowana od wielu lat i dzisiaj mamy tego efekty.

Niemniej jednak ostatnie miesiące można było lepiej przepracować by przygotować nas na drugą falę, która przecież była zapowiadana już w maju. Zamiast tego premier zapewniał nas, że wirus jest w odwrocie i koniecznie trzeba iść na wybory, zwłaszcza seniorzy. Potem zaczęły się rozgrywki wewnątrz koalicji Zjednoczonej Prawicy i na czołówkach mediów pojawiły się informacje o konflikcie Kaczyńskiego z Ziobrą i potencjalnej rekonstrukcji rządu. Temat pandemii zszedł w mediach na dalszy plan i nic w tym dziwnego, politycy też sprawiali wrażenie, jakby się tym przestali aż tak interesować.

I nagle mamy silne uderzenie drugiej fali i z każdym dniem dane są coraz gorsze, a medycy apelują, że system zaczyna się załamywać. Efektem tego są 6-cio godzinne kolejki karetek na SOR we Wrocławiu, Lublinie i wielu innych miastach; prawie przepełnione szpitale m.in. w Warszawie (zakaźny, MSWiA oraz Szaserów) i w końcu śmierć pacjenta w karetce pod nyskim SOR-em, gdyż czekał na łóżko w szpitalu.

Tych problemów można było uniknąć. Potrzeba było jednak spiąć się przez ostatnie 5 miesięcy do działania, a nie prowadzić polityczne wojenki. Należało przyprowadzić inwentaryzacje liczby łóżek, personelu medycznego, karetek. Przeorganizować działanie szpitali, tak by były wydzielone oddziały dla osób z Covidem i osób które chorują na inne schorzenia. Zmienić procedury przyjmowanie pacjentów na SOR, a także pomieszać personel szpitalny tak by osoby po 60. roku życia leczyły innych pacjentów niż tych z Covidem. Żadna z tych rzeczy nie została rzetelnie zrobiona. W ochronie zdrowia panuje istny chaos, a medycy twierdzą, że system zaczyna się w niektórych miejscach załamywać.

Zamiast działania usłyszeli natomiast od ministra Sasina, że niektórzy lekarze nie są wystarczająco zaangażowani. Trudno to skomentować nie używając niecenzuralnych słów. Ale dowodem na to jak bardzo jesteśmy nieprzygotowani niech będzie fakt, że skupiliśmy się w zasadzie tylko na walce z jedną chorobą. A przecież są osoby, które chorują na nowotwory i wiele innych schorzeń. Profilaktyka praktycznie stanęła, bo umówienie się na wizytę niebędącą teleporadą graniczy z cudem. W Poznaniu zrobienie spirometrii jest w zasadzie niemożliwe, a to tylko jeden z przykładów badania. Ochrona zdrowia w zasadzie pomaga tylko osobom z Covidem lub tym, które są w stanie zagrażającym życiu. Inni muszą poczekać.

I tak oto profilaktyka od kilku miesięcy kuleje przez co tysiące osób nie będzie miało o czasie zdiagnozowanych nowotworów i innych dolegliwości, gdyż badanie odbywa się przez telefon (sic). NFZ podał w czwartek wytyczne, w których rekomenduje:

„Aby minimalizować ryzyko transmisji infekcji COViD-19 oraz zapewnić dodatkowe łóżka szpitalne dla pacjentów wymagających pilnego przyjęcia do szpitala, Centrala NFZ zaleca ograniczenie do niezbędnego minimum lub czasowe zawieszenie udzielania świadczeń wykonywanych planowo”.

Rząd kompletnie nie przygotował nas na druga falę, czego efektem są pozorowane działania mające pokazać, że coś jest robione, choć do końca nie wiadomo po co. Stąd mamy m.in. godziny dla seniorów, które przecież już wiosną się nie sprawdziły i było wiadome, że to nieracjonalny pomysł.

Niech najlepszym podsumowaniem tego jak wygląda stan naszego systemu ochrony zdrowia będzie sytuacja z Tarnobrzegu. W miejscowej przychodni by odebrać skierowanie lub wyniki badań konieczne było uderzeniem kijem w parapet by miejscowa pielęgniarka wydała dokumenty. W XXI wieku w dobie tak szerokiej cyfryzacji ten kij powinien posłużyć jedynie jako narzędzie do wymierzania kary rządzącym za tak duże zaniedbania.

Filip Lamański

Tekst pierwotnie ukazał się na portalu Obserwator Gospodarczy

Tagi

Polecane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back to top button
Close
Close