To, że posłowie i senatorowie PiS chcą wysokich zarobków, wiemy nie od dziś. Zresztą nie tylko oni, bo o tym wspominał między innymi poseł Lewicy Maciej Gduła. Polityk przekonywał, że to “dobry pomysł”, a politykom się po prostu należy. Tymczasem posłowie partii rządzącej nie chcą tego jednak zrobić ustawą, ponieważ boją się reakcji wyborców.
PiS wprowadza podwyżki dla posłów na wyraźny rozkaz Jarosława Kaczyńskiego
Jak poinformował Onet, w piątek prezydent ma podpisać rozporządzenie o podwyżce wynagrodzeń wszystkich posłów. Podwyżka ma być jednak bardzo znacząca, np. wynagrodzenie ministrów ma wzrosnąć niemal o połowę. PiS wprowadzając rozporządzenie, jest jednak pewne swego — ostatnim razem, kiedy Jarosław Kaczyński ogłaszał obniżenie wynagrodzeń polityków, robił to jedynie dla ratowania głosów.
Paweł Kukiz głosując za Lex TVN udowodnił, że jest przystawką PiS-u
Teraz jednak posłowie partii rządzącej są na tyle pewni siebie, że wolą zarabiać więcej, bo ich wyborcy i tak na nich będą głosować. Tak przynajmniej twierdzą posłowie, którzy w prywatnych rozmowach przyznają, że chcą w końcu zarabiać więcej, bo “im się należy”.
Tymczasem okazuje się, że za podwyżkami dla polityków stoi bezpośrednio Jarosław Kaczyński. To dla niego wynagrodzenia są zbyt niskie, dlatego trzeba sprawić, aby posłowie przestali się buntować. Prezes PiS naciska na prezydenta i swoich ministrów, aby przyjęli jego propozycje bez dyskusji. Jak twierdzi jeden z posłów opozycji cytowanych przez Onet:
Podwyżki dla posłów rzeczywiście mogą być bardzo znaczące. W PiS jest duży nacisk na Kaczyńskiego w tej kwestii.
Donald Tusk uderzył w Przemysława Czarnka i PiS: Banda płaskoziemców!
Według prezydenckiego ministra Andrzeja Dery, takie wynagrodzenia są oczywiste:
Wstydem dla naszego państwa jest to, że osoby pełniące kierownicze stanowiska zarabiają mniej niż średnia kadra urzędnicza. Podwyżki dla posłów rzeczywiście mogą być bardzo znaczące. W PiS jest duży nacisk na Kaczyńskiego w tej kwestii
Podwyżka rzędu 60% dla posłów oznaczałaby wypłaty rzędu 13 tys. zł plus 2,5 tys. zł nieopodatkowanej diety.
Źródło: Onet