GospodarkaPaństwoPolitykaPrawoŚwiat

Protestujący na Sri Lance spalili domy przywódców rządzącej partii

Protestujący na Sri Lance spalili domy polityków

W całej Sri Lance obowiązuje godzina policyjna, po tym jak protestujący tłum podpalił domy należące do rządzących Rajapaksów i parlamentarzystów. Protestujący na Sri Lance spalili domy przywódców rządzącej partii i parlamentarzystów, po tym jak zostali zaatakowani przez zwolenników rządu. Nocne zamieszki zakończyły dzień niepokojów, w trakcie którego premier Mahinda Rajapaksa zrezygnował z urzędu. Nie udało się jednak uspokoić demonstrantów, którzy próbowali szturmować jego oficjalną rezydencję, gdy był jeszcze w środku.

Według doniesień w nocy spłonęło ponad 50 domów polityków. Przemoc ustąpiła wraz z nastaniem dnia, ale protesty trwały nadal mimo godziny policyjnej. Wśród kilku podpalonych domów znalazł się dom ministra rządu Sanatha Nishanthy. Na wschodzie kraju protestujący zebrali się przed bazą marynarki wojennej w Trincomalee po niepotwierdzonych doniesieniach, że Mahinda Rajapaksa udał się tam z członkami rodziny po ucieczce ze swojej rezydencji w Kolombo.

Od zeszłego miesiąca Sri Lanka jest ogarnięta nasilającymi się demonstracjami w związku z rosnącymi cenami i przerwami w dostawach prądu. Od poniedziałku zginęło siedem osób, a ponad 190 zostało rannych. Władze starają się powstrzymać przemoc i przedłużyć godzinę policyjną na całej wyspie do środy rano. Wielu protestujących wciąż wzywa prezydenta Gotabayę Rajapaksę, brata Mahindy, do opuszczenia urzędu.

Na Sri Lance panuje największy kryzys gospodarczy od czasu uzyskania niepodległości od Wielkiej Brytanii w 1948 r. Ludzie są wściekli, ponieważ koszty życia stały się nie do zniesienia. Rezerwy walutowe kraju praktycznie się wyczerpały, a ludzi nie stać już na podstawowe artykuły, takie jak żywność, leki i paliwo. Rząd zwrócił się o nadzwyczajną pomoc finansową, a winą obarcza pandemię COVID, która niemal całkowicie wyeliminowała turystykę na Sri Lance. Wielu ekspertów twierdzi jednak, że winne jest również złe zarządzanie gospodarką przez lankijski rząd.

Czytaj też: Sri Lanka prosi MFW o pilną pomoc finansową. Kraj pogrąża się w kryzysie

Prawie spalono rezydencję prezydenta

W poniedziałek zwolennicy rządu starli się brutalnie z protestującymi w stolicy Kolombo przed rezydencją Mahindy Rajapaksy Temple Trees, a następnie w głównym miejscu protestu na Galle Face Green. Do akcji wkroczyła policja i oddziały prewencji, a do zwolenników rządu wystrzelono gaz łzawiący i armatki wodne po tym, jak przedarli się przez linie policyjne i zaatakowali kijami protestujących.

Wściekli demonstranci wzięli odwet, atakując zwolenników rządu i posłów partii rządzącej, w tym jednego, który zastrzelił dwie osoby po tym, jak tłum oblegał jego samochód, a następnie popełnił samobójstwo. W nocy tłumy protestujących w całym kraju podpalały domy należące do Rajapaksów, różnych ministrów i posłów. Wśród nich był dom zamieniony przez Rajapaksów w kontrowersyjne muzeum w rodzinnej wiosce w Hambantota na południu Sri Lanki. Na zdjęciach zamieszczonych w mediach społecznościowych widać wiwatujących ludzi przed domami ogarniętymi płomieniami.

Według doniesień, podpalono również tereny w pobliżu oficjalnej rezydencji prezydenta. Jeden z miejskich ustawodawców zmarł w szpitalu po ataku na jego dom. Po rezygnacji Mahindy Rajapaksy protestujący próbowali wtargnąć na teren wewnętrzny Temple Trees, gdzie przebywał wraz z kilkoma lojalistami, i podpalić autobus przed domem. Policja oddała strzały w powietrze i użyła gazu łzawiącego, próbując rozproszyć wściekły tłum.

Czytaj też: Rząd Sri Lanki się poddał. Kraj rozpoczął rozmowy z MFW

Źródło: BBC

Sri Lanka pogrąża się w kryzysie. Wojsko i policja pacyfikują protesty

Tagi

Polecane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back to top button
Close
Close