Żart prezesa JPMorgan o Chińczykach może kosztować firmę 20 mld USD
Jamie Dimon, który stoi na czele JPMorgan, od lat znany jest ze swojego niewyparzonego języka. Dotyczy to również zdania na temat niektórych instrumentów finansowych, w tym Bitcoina. Niemniej jednak jego ostatnie słowa o Komunistycznej Partii Chin wywołały ogromne oburzenie w Państwie Środka. I teraz firma może przez to sporo stracić, bo mowa jest nawet o 20 miliardach dolarów.
JPMorgan może stracić 20 mld dolarów przez żart prezesa firmy
Jak informuje agencja Bloomberg, żart Jamiego Dimona na temat przetrwania Komunistycznej Partii Chin został bardzo źle odebrany w Państwie Środka. To dość duży problem dla brytyjskiej spółki, która mierzy się z dość dużym ciężarem odpowiedzialności i nieprzerwanym próbom utrzymania dobrych relacji z Pekinem.
Wszystko dlatego, że Dimon powiedział podczas jednego z wykładów o obecności spółki w Państwie Środka:
Mamy nadzieję, że będziemy tam obecni przez długi czas. Komunistyczna Partia Chin ma 100 lat, podobnie jak JPMorgan. Ale założę się, że my przetrwamy dłużej.
Zobacz również: Chiny pogarszają stosunki z Litwą przez biuro na Tajwanie
Żart obił się szerokim echem w Chinach, gdzie został zanalizowany przez kierownictwo partii. I trzeba przyznać, że moment na żartowanie z komunistów nie jest zbyt dobrym pomysłem. Wszystko dlatego, że JPMorgan otrzymał zezwolenie na bycie pierwszą zagraniczną firmą, która posiada cały kapitał spółki zarządzającej w Chinach. To z kolei oznacza, że bank cieszył się dużym zaufaniem chińskiego rządu.
Niestety żart prezesa może się źle dla niej skończyć, ponieważ mówimy tu aż o 20 mld dolarów ekspozycji na drugą co do wielkości gospodarkę świata. Tak wysoki wynik wypłynął głównie z tytułu pożyczek i depozytów, handlu i inwestycji, zgodnie z dokumentacją regulacyjną. A rząd w Pekinie nie zapomina drwin pod swoim adresem, nawet jeśli w grę wchodzą duże pieniądze.
Po wykładzie Dimona od razu zwołano sztab kryzysowy, który miał na celu uniknięcie problemów i próbę wygładzenia wypowiedzi. Sam prezes banku szybko powiedział, że przeprasza za swoje zachowanie i ważniejsze:
Chciałem podkreślić siłę i długowieczność naszego biznesu.
Jak podkreśla agencja Bloomberg, chiński rząd jest przeczulony na swoim punkcie, a zwłaszcza na krytyce o naturze politycznej. Z tego powodu firmy z Wall Street mimo ciągłych chęci zwiększenia swojej obecności w Państwie Środka, muszą liczyć się z wieloma ograniczeniami.
Zobacz również: W Chinach wracają kartki na węgiel! Czy to powrót do czasów Mao?
Również takimi, które godzą w wolność słowa i wypowiedzi. Jak jednak widać na takie ustępstwa jednak mogą się zgodzić tylko wtedy, kiedy mowa jest o miliardowych zyskach. Na razie nie wiadomo, jak skończy się obecna afera i czy JPMorgan rzeczywiście może obawiać się zerwania umów dwustronnych. Niemniej jednak nadszarpnięty wizerunek firmy może w zdecydowany sposób odbić się na dalszej współpracy z Państwem Środka.