PaństwoPolitykaPolskaPrawo

Ochroniarz Beaty Szydło wkopał ją w sprawie wypadku z Seicento

Wypadek Beaty Szydło

Były oficer BOR Piotr Piątek wyznał w “Gazecie Wyborczej”, że on i jego koledzy za wiedzą przełożonych porozumieli się, by składać fałszywe zeznania w sprawie osławionego wypadku z Seicento, prowadzonym przez Sebastiana Kościelnika. Były ochroniarz Beaty Szydło przyznał, że tamtego wieczoru kolumna, którą jechała ówczesna premier, nie miała włączonych ani sygnałów świetlnych, ani dźwiękowych.

Pan Piotr Piątek zdecydował się na publiczne ujawnienie faktycznych okoliczności wypadku w Oświęcimiu. Chce żyć w prawdzie. Jego postawa jest wyrazem skruchy związanej ze złożeniem nieprawdziwych zeznań, wyrzutów sumienia spowodowanych świadomością, że oskarżona o spowodowanie wypadku została niewłaściwa osoba.

– przekazał “Wyborczej” mec. Ryszard Kalisz, do którego chorąży się zgłosił i opowiedział o szczegółach całego zdarzenia.

Według prawników, Piątek po opublikowaniu rozmowy z dziennikarzami jednocześnie przyznał się do składania fałszywych zeznań. To może oznaczać dla niego poważne konsekwencje prawne.

Przypomnijmy, że oskarżony o spowodowanie wypadku Sebastian Kościelik od samego początku twierdził, że samochody rządowe, którymi jechała Szydło, nie miały włączonych sygnałów dźwiękowych. Wersję Kościelnika potwierdzali świadkowie wypadku, którzy jeszcze w trakcie śledztwa mówili dziennikarzom, że kolumna rządowa nie miała włączonych sygnałów dźwiękowych. Tymczasem wszyscy oficerowie BOR konsekwentnie zapewniali, że kolumna jechała prawidłowo, używając sygnałów świetlnych i dźwiękowych. Dziwnym zbiegiem okoliczności w trakcie prowadzenia śledztwa w niejasnych okolicznościach uszkodzeniu uległy nagrania z monitoringu, które mogły potwierdzić, kto mówi prawdę. Prokuratura zdecydowała się oprzeć całą sprawę na zeznaniach funkcjonariuszy BOR i oskarżyła o spowodowanie wypadku Kościelnika.

Rząd PiS chce odebrać Polakom prawo do posiadania własnego nagrobku

Były ochroniarz Szydło sypie

Teraz, po kilku latach, były ochroniarz Beaty Szydło przyznał, że zeznania funkcjonariuszy były nieprawdziwe. On i jego koledzy za wiedzą przełożonych mieli porozumieć się, by składać fałszywe zeznania. Jednocześnie były oficer BOR dodaje, że tamtego wieczoru kolumna nie miała włączonych ani sygnałów świetlnych, ani dźwiękowych. Co więcej, nigdy nie miała. Według niego mogło chodzić o względy wizerunkowe.

Za każdym razem, gdy jeździłem do domu pani premier, nie włączaliśmy syren. Jechaliśmy po cichu, żeby nie wzbudzać sensacji. Żeby ludzie nie widzieli, że władza “się wozi i panoszy”.

– twierdzi w rozmowie z “Wyborczą” Piątek.

Piątek twierdzi, że składanie fałszywych zeznań sugerował mu dowódca zmiany.

Ja sobie zdawałem sprawę, że chcąc dalej pracować i awansować musiałem mówić to, co reszta. On [dowódca zmiany – przyp. red.] zarządził, jak mamy jechać i jak mamy mówić… To nie było mówione wprost. Raczej “Piotrek, wiesz jak było”, “wiesz, jak będzie dobrze dla nas”, “wiesz, jak mówi”

– relacjonuje Piątek “GW”.

Obrońca oskarżonego po ujawnionych przez byłego ochroniarza Szydło informacjach, nie ma wątpliwości, że mogą mieć one fundamentalne znaczenie dla ostatecznego rozstrzygnięcia procesu.

(…) Nowe fakty mogą zdecydować, czy odpowiedzialność za spowodowanie wypadku ciąży na Sebastianie, czy na Sebastianie i kierowcy BOR, prowadzącym audi wiozące Beatę Szydło.

– zaznacza adwokat.

Sprawę skomentował również sam oskarżony Sebastian Kościelnik. Jak napisał na Twitterze, nowe informacje, to “przełom, który mógłby zaoszczędzić prawie pięć lat życia, ale lepiej późno niż wcale”.

Źródło: Onet, GW

  

Tagi

Polecane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back to top button
Close
Close