PaństwoPolitykaPolskaPrawoTechnologie

Kaczyński się trochę zapomniał i przyznał, że PiS kupił Pegasusa xD

PiS kupił Pegasusa?

Pod koniec ubiegłego roku Agencja Associated Press podała, powołując się na ustalenia działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab, że za pomocą opracowanego przez izraelską spółkę NSO Group oprogramowania Pegasus inwigilowani byli: senator KO Krzysztof Brejza, adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek. Do włamań z użyciem Pegasusa na telefon senatora Brejzy dochodziło w czasie, gdy polityk prowadził kampanię przed wyborami parlamentarnymi. Przy pomocy Pegasusa można nie tylko podsłuchiwać rozmowy z zainfekowanego smartfona, ale też uzyskać dostęp do przechowywanych w nim innych danych, np. e-maili, zdjęć czy nagrań wideo, oraz kamer i mikrofonów.Po ujawnieniu tych informacji, politycy PiS i Solidarnej Polski zaprzeczali, jakoby PiS kupił Pegasusa.

Część opozycji domaga się powołania komisji śledczej, a zdaniem polityków opozycji, służby podsłuchiwały wspomniane osoby nielegalnie. “Gazeta Wyborcza” podała, że system Pegasus miał być zakupiony ze środków Funduszu Sprawiedliwości, czyli pieniędzy przeznaczonych przez Ministerstwo Sprawiedliwości dla osób pokrzywdzonych. Politycy Solidarnej Polski zaprzeczają tym informacjom, a wiceminister Woś postanowił nawet pośmieszkować sobie z całej sprawy i wrzucił na Twittera zdjęcie konsoli.

Jeżeli w opinii publicznej, w mediach pojawia się informacja o tym, że funkcjonuje jakiś system totalnej, masowej inwigilacji, to jest to oczywiście wierutna bzdura, bo taki system nie istnieje, chyba że ktoś ma na myśli Facebooka.

– stwierdził polityk Solidarnej Polski.

System Pegasus nie jest na wyposażeniu polskich służb. Nie jest wykorzystywany do tego, aby śledzić, inwigilować kogokolwiek w naszym kraju.

– zapewniał z kolei wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz.

Pegasus szpiegował dziennikarzy i polityków na całym świecie!

Kaczyński potwierdza: PiS kupił Pegasusa

Teraz politycy PiS i Solidarnej Polski mają trudny orzech do zgryzienia, bowiem informacje o tym, że PiS kupił Pegasusa, potwierdził w mediach… sam prezes Jarosław Kaczyński. W rozmowie z tygodnikiem “Sieci” podsłuchiwanie opozycji Pegasusem, Jarosław Kaczyński nazwał “aferą z niczego”. Potwierdził jednak, że służby są w jego posiadaniu.

Pegasus to program, po który sięgają służby zwalczające przestępczość i korupcję w wielu krajach. Jego powstanie i używanie jest wynikiem zmiany technologicznej, rozwoju szyfrowanych komunikatorów, których za pomocą starych systemów monitorujących nie można odczytać. Źle by było, gdyby polskie służby nie miały tego typu narzędzia.

– tłumaczył lider PiS.

Wicepremier stwierdził również, że “opowieści o rzekomych tysiącach sprawdzanych telefonów są całkowicie pozbawione związku z rzeczywistością”. Kaczyński zapewnił, że “opowieści opozycji o użyciu Pegasusa w celach politycznych to całkowite bzdury”.

Żaden Pegasus, żadne służby, żadne jakieś tajnie pozyskane informacje nie odgrywały w kampanii wyborczej w roku 2019 jakiejkolwiek roli. Przegrali, bo przegrali, nie powinni dziś szukać takich usprawiedliwień.

– oświadczył wicepremier.

Prezes PiS w wywiadzie dla tygodnika “Sieci” opowiedział się jednocześnie przeciw powołaniu komisji śledczej do wyjaśnienia inwigilacji z użyciem Pegasusa.

Nie ma tu nic, żadnego faktu, poza histerią opozycji. Nie ma żadnej sprawy Pegasusa, nie było żadnej inwigilacji – tłumaczył. Stwierdził też, że wydanie na zakup Pegasusa pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości to “sprawa o charakterze technicznym”. Pieniądze publiczne wydano na ważny cel publiczny, związany z walką z przestępczością, ochroną obywateli.

– stwierdził.

Kaczyński potwierdził to, co wiadomo od 2018

Przypomnijmy, że pierwsze informacje o tym, że PiS kupił Pegasusa, pojawiły się już we wrześniu 2018 roku. Wtedy też organizacja CitizenLab opublikowała raport, w którym wymieniono operatorów z krajów, w których sieciach namierzono osoby inwigilowane Pegasusem. Sęk w tym, że były tam również sieci z Polski. Dziennikarze TVN24 odkryli, że półtora miesiąca przed wykryciem aktywności Pegasusa w Polsce, CBA podpisało fakturę na “zakup środków techniki specjalnej służących do wykrywania i zapobiegania przestępczości”. Od razu zaczęto spekulować, że do Polski trafił Pegasus. Oczywiście polskie służby i władze wszystkiemu zaprzeczył. CBA stwierdziło, że “nie zakupiło żadnego systemu masowej inwigilacji Polaków”, co jest dość wymijające, bo sam Pegasusu nie zapewnia “masowej” inwigilacji.

Później “Rzeczpospolita” ujawniła, że główne dowody w śledztwie przeciwko Sławomirowi Nowakowi opierają się na “zabezpieczonych rozmowach na szyfrowanych komunikatorach”. Dowody miały zostać pozyskane właśnie dzięki Pegasusowi. Co więcej, przedwczoraj prokurator Ewa Wrzosek ze Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia poinformowała na Twitterze, że dostała ostrzeżenie od Apple, że jej urządzenie mogło zostać zainfekowane Pegasusem.

Właśnie otrzymałam alert Apple o możliwym cyberataku na mój telefon ze strony służb państwowych. Ze wskazaniem, że mogę być celem ataku ze względu na to co robię lub kim jestem. Ostrzeżenie potraktuję poważnie, bo poprzedziły je inne incydenty.

– napisała.

W listopadzie zeszłego roku Izrael zdecydował o ograniczeniu listy państw, którym małe firmy mogą sprzedawać narzędzia do nadzoru lub cyberataków, w tym między innymi osławiowy system Pegasus. Rząd Izraela przekonuje, że nowa lista utrudni działania przedsiębiorstw informatycznych w krajach, “w których są reżimy totalitarne, lub w których istnieją podejrzenia o naruszenia praw obywatelskich”. Liczba krajów zmniejszyła się ze 102 do 37, a z listy wypadły między innymi Polska i Węgry.

Źródło: Sieci, RMF24

  

Tagi

Polecane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back to top button
Close
Close