Trzaskowski nagrany w warszawskim klubie podczas kłótni z DJ-em: To moje miasto!
Nagranie z Trzaskowskim podbija sieć
Jak opisuje portal Pudelek, Rafał Trzaskowski uczestniczył w sobotę w urodzinach swojej znajomej. Impreza została zorganizowana w warszawskim klubie Paloma nad Wisłą. Według uczestników imprezy towarzystwo z początku nie rzucało się w oczy, ale do czasu. Prezydentowi Warszawy i jego przyjaciołom nie spodobała się muzyka, jaka była grana w klubie przez DJ-ów. Jak relacjonuje jeden z gości:
Uczestnicy urodzin podchodzili często i prosili o “zagranie czegoś pod nóżkę”. W końcu podszedł sam Rafał, myślę, że to jego znajomi go namówili, bo ich prośby nic nie dały.
Około pierwszej w nocy prezydent Warszawy zainterweniował w tej sprawie i zażądał zmiany muzyki, powołując się przy tym na pełnioną funkcję. Krótkie spięcie z DJ-em zostało nagrane przez jednego z gości. Na nagraniu widać, jak Trzaskowski domaga się “puszczenia czegoś bardziej tanecznego”. Prezydent Warszawy mówi, że “to jego miasto” i próbuje wynegocjować zmianę utworu.
Napruty @trzaskowski_ : "TO MIASTO JEST MOJE" 🤡 pic.twitter.com/pBKwEOX9Y4
— Hakados🦊 (@hakados1) September 13, 2020
Następnie doszło do dyskusji, gdzie współtowarzysze prezydenta miasta starali się wynegocjować włączenie innych utworów. W odpowiedzi usłyszeli, że goście bawiący się w klubie nie mają wpływu na muzykę. Jak relacjonowała portalowi inna osoba znajdująca się wtedy w klubie:
Mówili, że oni by chcieli tańczyć, proponowali jakieś porozumienie, nie dało im się wytłumaczyć, że jak idziesz do lokalu, to nie masz wpływu na muzykę. Zostali upomniani, że jakie tańczenie, skoro nikt z nich masek nie ma.
Jedna z osób imprezująca z Rafałem Trzaskowskim spytała o mikrofon, żeby prezydent miasta mógł poprosić o dostosowanie się do zasad reżimu sanitarnego.
Rafał wyciągnął maskę z kieszeni i odział ją na twarz, ale jak mówił, to ją zdejmował. No i potem zamówił Jamiroquai i odszedł.
Trzaskowski z luzem
Trzaskowski do tej pory nie skomentował nagrania. Zamieścił jednak tweeta ze sceną “Love Actually” z podpisem “Udanej niedzieli!”. Wpis chyba mówi więc sam za siebie.
Udanej niedzieli! https://t.co/LJgncww4X6
— Rafał Trzaskowski (@trzaskowski_) September 13, 2020
Sprawą żyje jednak internet. Część internautów zwyczajnie śmieje się z Trzaskowskiego i jego weekendowego szaleństwa. Wszystko jednak bazuje głównie na szyderczych uszczypliwościach. Innego zdania są prorządowe media, które nazwały całe wydarzenie wizerunkową katastrofą i od kilku godzin próbują przypisać nagraniu miano ogromnej afery.
Trzaskowski wykorzystuje swój autorytet polityczny do walki z
Globalnym ociepleniem 🚫
Drogimi mieszkaniami 🚫
Betonozą 🚫
Smogiem 🚫
Obraźliwą furgonetką 🚫Muzyką na imprezie ✅ pic.twitter.com/owksmTbLl5
— Jan Śpiewak (@JanSpiewak) September 13, 2020
Być prezydentem Warszawy, niedoszłym prezydentem Polski, aspirującym do zostania liderem opozycji i twórcą nowego ruchu, mającego pociągnąć wielu i w jedną noc będąc na „gazie” wszystko spierniczyć, bo muza była nie taka. To jest jednak wyczyn, nawet jak na polską politykę
— Andrzej Gajcy (@A_Gajcy) September 13, 2020
Wszyscy tacy święci, a niech pierwszy rzuci kamieniem, kto w sobotę po 1 nie czuł, że miasto jest jego, a DJ gra jakiś piach. I ryzykując własnym autorytetem, dla dobra wiksy nie interweniował, walcząc o dobry funk.
— Marcin Makowski (@makowski_m) September 13, 2020
Źródło: Onet, Pudelek