PolskaPrawoSportZdrowie i medycyna

Tomasz Hajto nie oddał pieniędzy piłkarzowi ze złamanym kręgosłupem

Hajto jest winien pieniądze Rafałowi Koścowi, który zbiera na operację kręgosłupa.

Znany polski piłkarz Tomasz Hajto nie ma ostatnio dobrej reputacji. Po tym jak połowa polskiego internetu non stop wypomina mu, że za śmiertelne potrącenie staruszki dostał wyrok w zawieszeniu i grzywnę, teraz na jaw wyszła nowa sprawa z piłkarzem w roli głównej.

Jak informuje portal Sport.pl, Hajto pożyczył 200 tysięcy złotych od piłkarza zbierającego na swoje leczenie. Mimo upływu terminu spłaty, Hajto nie oddał choćby złotówki z pożyczonych pieniędzy. Hajto pożyczył pieniądze od Rafała Kośca, byłego piłkarza  GKS-u Tychy i Polonii Warszawa.

Mogę potwierdzić, że pożyczyłem Tomaszowi Hajcie pieniądze, ale przynajmniej na razie nie chcę ujawniać konkretnej kwoty.

Karierę Kośca przerwał poważny wypadek w 2016 roku. Piłkarz zbiegając do samochodu po torbę, potknął się na schodach i złamał kręgosłup. Konieczna była natychmiastowa operacja kręgów. Potem piłkarza czekały długie rehabilitacje, a po ponad dwóch latach nadal nie wrócił w pełni do zdrowia, mimo że na szczęście nie jeździ na wózku.

Od 2,5 roku czuję się bez zmian. Wciąż mam bóle neurologiczne i neuropatyczne oraz problemy z poruszaniem się. Mam sparaliżowane mięśnie od klatki piersiowej w dół, co powoduje, że nie czuję bólu ani temperatury. Nauczyłem się żyć z bólem, zaakceptowałem to, co się wydarzyło. Nie znaczy to, że straciłem wiarę w powrót do pełnej sprawności.

To właśnie na operację, która miała pomóc Koścowi przeznaczone były środki, które pożyczył Tomaszowi Hajcie. Pierwsza transza poszła w maju zeszłego roku. Hajto przekonywał, że potrzebuje tych pieniędzy na operację ścięgna Achillesa i operację ojca. Pożyczek było kilka i za każdym razem panowie umawiali się na konkretny termin zwrotu długu. Hajto jednak żadnego nie dotrzymał i do tej pory nie oddał ani grosza.

Nie odmawiałem pomocy, bo znamy się jeszcze z czasów współpracy w GKS-ie Tychy i nie chciałem zostawiać go na lodzie. Chociaż wiele osób mówiło mi, że popełniam błąd, to niczego nie żałuję. Po prostu wierzyłem w człowieka.

Kosiec zbiera pieniądze na operację od pierwszej połowy minionego roku. Operacja zostać wykonana w Los Angeles, a jej koszt to 900 tysięcy złotych. Zabieg ma polegać na założeniu piłkarzowi neurostymulatora rdzeniowego na odcinku piersiowym i lędźwiowym. Kosiec prowadzi również od niedawna fundację, która pomaga sportowcom po wypadkach. Zaznacza jednak, że pieniądze które pożyczył były jego prywatnymi środkami i nie pochodziły z fundacji.

Chcę bardzo mocno zaznaczyć, że pieniądze, które pożyczyłem Hajcie, były moimi prywatnymi środkami. Nie miały nic wspólnego z fundacją, którą prowadzę. Mam na to dowody. To były pieniądze, które odkładam na własną operację.

Ostateczny termin spłaty minął w styczniu. Hajto nie tylko nie oddał pieniędzy, ale również miał urwać kontakt z Koścem, który bezskutecznie próbował się z nim skontaktować. Tuż przed publikacją tekstu Hajto zdecydował odezwać się do Kośca. Zrobił to by poprosić o przedłużenie terminu zwrotu do końca przyszłego roku i podpisać na toweksel. W przesłanym redakcji Sport.pl oświadczeniu Hajto poinformował, że ,,finalizuje wszelkie kwestie, które pozwolą zakończyć sprawę”.

Źródło: Sport.pl

Tagi

Polecane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back to top button
Close
Close