Urzędnicy Andrzeja Dudy dostali podwyżki. Ile zarabia się w Kancelarii Prezydenta?
Kilkuset urzędników
Kancelaria Prezydenta RP jest urzędem wspierającym polskiego prezydenta w wykonywaniu obowiązków. Gdzie urząd, tam też urzędnicy. W tym przypadku w budynku przy ulicy Wiejskiej pracuje nawet kilkaset osób. We wrześniu otrzymali podwyżki od prezydenta. Ilu ich jest i ile zarabiają?
Na koniec lipca zatrudnienie w Kancelarii Prezydenta RP wyniosło 355,45 w przeliczeniu na pełne etaty. Jak czytamy w odpowiedzi biura prasowego, dane te uwzględniają wszystkie osoby zatrudnione na podstawie stosunku pracy (kierownictwo i pracownicy komórek organizacyjnych KPRP), w tym osoby przebywające na urlopach macierzyńskich, rodzicielskich, wychowawczych i bezpłatnych, a także osoby zatrudnione w celu zastępstw nieobecnych pracowników – zatem są liczone podwójnie.
Dobre zarobki
Praca dla Andrzeja Dudy jest całkiem opłacalna. Średnie wynagrodzenie urzędnika w Kancelarii wynosi 5 727,78 złote brutto. Na najwyższe zarobki w Kancelarii Prezydenta mogą liczyć osoby zatrudnione na stanowiskach kierowniczych.
Dyrektor generalny otrzymuje wynagrodzenie zasadnicze w wysokości 11 000 – 13 500 złotych, a dyrektor – od 8500 do 12 500 złotych. Pensja zastępcy dyrektora jest o 500 zł niższa, zarówno w dolnych, jak i w górnych widełkach. Tyle samo zarabia też główny księgowy. W podobnych “widełkach” utrzymują się wynagrodzenia zasadnicze na stanowiskach doradców – zarówno prezydenta, jak i szefa kancelarii.
Na samodzielnych stanowiskach – ekspertów, audytorów, specjalistów czy radców prawnych – pensja zasadnicza waha się od 6 do 12 000 złotych. Niższe zarobki otrzymuje się na stanowiskach wspierających. Referent – najniżej w siatce zaszeregowania – może liczyć na 3000 – 4500 złotych miesięcznie, specjalista – od 4500 do 8000 złotych, a starszy specjalista – od 5000 do 9000 złotych.
W sierpniu Andrzej Duda przyznał urzędnikom Kancelarii Prezydenta RP podwyżki w wysokości 6%. Choć zarządzenie wchodzi w życie od 1 września, wyższe pensje mają być wyliczone wstecz – od stycznia tego roku. Prezydencki minister Andrzej Dera podkreślał wówczas, że wynikają one z zapisanego w budżecie na 2020 r. wzrostu wynagrodzeń w budżetówce.
Źródło: Business Insider