Zakaz handlu zaostrzony! Pomogły Lewica i “wolnościowa” Konfederacja
Zakaz handlu w niedziele zaostrzony
Sejm uchwalił ustawę, która zaostrza zakaz handlu w niedziele. Nowelizacja pozwoli na otwarcie w niehandlowe niedziele sklepów świadczących usługi pocztowe, o ile przychody z tej działalności przekroczą 50 proc. przychodów danej placówki. W praktyce oznacza to likwidację tak zwanego Lex Żabka i zakaz otwierania sklepów świadczących usługi pocztowe. Mało prawdopodobne jest bowiem, że którykolwiek sklep spełni ustawowe przepisy.
Zaostrzenie zakazu handlu poparło 224 posłów z klubu PiS, nikt nie był przeciw, nie głosowało 3 posłów. Z klubu KO 1 poseł głosował za, a 122 przeciw. Z Lewicy 29 osób było za, nikt nie był przeciw, 17 wstrzymało się od głosowania. Koalicja Polska: 4 posłów głosowało za uszczelnieniem, nikt nie był przeciw, 15 wstrzymało się. Polska 2050 – 7 posłów – wszyscy głosowali przeciw. Porozumienie; 6 osób za, nikt nie głosował przeciw. Koło Kukiz’15: 3 osoby głosowały za ustawą, 1 była przeciw. 4 posłów z koła Polskie Sprawy wstrzymały się.
Najzabawniej sytuacja wygląda jednak w przypadku Konfederacji, która przez jej zwolenników mieni się “partią wolnościową”. Tutaj aż 5 posłów poparło ostrzejszy zakaz handlu w niedzielę, a 4 było przeciw. Oznacza to, że większość głosujących posłów Konfederacji poparła utrudnianie działalności placówek handlowych.
5 posłów Konfederacji głosowało za uszczelnieniem zakazu handlu w niedzielę. Tylko 4 było przeciwko.
Powtarzajcie za mną: Konfederacja to wolnorynkowa partia. pic.twitter.com/eK8FYw1kSv
— Koroluk (@KorolukM) September 17, 2021
Związkowcy chcieli zaostrzyć zakaz handlu w niedziele tak, by nie omijały go sklepy świadczące usługi pocztowe. Zgodnie z projektem funkcjonować w niedziele będą mogły tylko te placówki, które wykażą, że rzeczywiście zajmują się one przede wszystkim usługami pocztowymi, a nie handlem detalicznym – przychody z usług pocztowych będą musiały stanowić ponad 50 proc. pozostałych przychodów danej placówki.
Jeśli któryś z posłów @pisorgpl lub @KONFEDERACJA_ zamierza tłumaczyć głosowanie za zaostrzeniem #zakazhandlu w niedzielę swoją religią, to powinien się mocno zastanowić nad swoją wiarą, skoro otwarte Biedronki i Żabki sprawiają, że oddala się od Boga… pic.twitter.com/IizRF8tyVJ
— Niskie Składki (@NiskieSkladki) September 18, 2021
Wśród zgłoszonych przez wnioskodawców i przyjętych większością głosów poprawek, jest rozszerzenie katalogu osób spokrewnionych, z których nieodpłatnej pomocy w niehandlowe niedziele, będzie mógł korzystać przedsiębiorca. Są to: obok małżonka, dzieci, rodziców, macochy lub ojczyma, również rodzeństwo, wnuki i dziadkowie. Zgodnie z kolejną poprawką ustawa wchodzi w życie w pierwszy dzień miesiąca następujący 3 miesiące po ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw.
Zakaz handlu nie spełnia swojej roli
Zakaz handlu w niedzielę miał pomóc małym przedsiębiorcom prowadzącym niewielkie, osiedlowe sklepy. Taki przynajmniej jeden z koronnych argumentów za jego wprowadzeniem. Okazuje się, że ten cel nie został zrealizowany, a wręcz przeciwnie – przez zakaz coraz więcej małych sklepów upada. W ciągu 3 lat od wprowadzenia w Polsce zakazu z rynku zniknęło 6 500 sklepów, głównie tych małych, którym zakaz miał pomóc.
Teraz każdy jedzie w piątek albo sobotę do sklepu po duże zakupy i w niedzielę nie kupuje już nic. A jak czegoś potrzebuje, to idzie do Żabki albo innej małej sieciówki. U nas na osiedlu w niedzielę przed trzema Żabkami stoją kolejki. Ale tam jest alkohol i papierosy, ja tego nie mam.
– mówi portalowi Money pani Anna, właścicielka warzywniaka na warszawskich Bielanach.
Jak mówi, osiedlowy market jest otwarty przez cały czas. Z kolei ludzie coraz rzadziej robią zakupy w małych sklepach, bo zakaz handlu w niedzielę zmienił ich zwyczaje zakupowe.
Zastanawiałam się ostatnio, czy jeszcze otwierać sklep w niedziele. I doszłam do wniosku, że to nie ma sensu. Niedaleko ode mnie jest osiedlowy supermarket, otwarty codziennie do 22. Jak ktoś czegoś potrzebuje, to idzie do niego. Ja nie mam siły, żeby pracować 7 dni w tygodniu, a utarg jest żaden.
– mówi pani Ania.
Grzegorz Braun otrzyma najwyższą karę za chęć wieszania Niedzielskiego
Ludzie kupują “na zapas”
Osiedlowy sklep pani Ani radzi sobie coraz gorzej, a ona sama nie wie, czy wytrwa kolejny rok. Dodaje, że zna kilkoro właścicieli małych sklepów, dla których zakaz handlu w niedziele nie ma większego znaczenia, bo i tak zamykają sklepy, żeby nie pracować przez 7 dni w tygodniu. Dla nich możliwość otwarcia placówki w niedzielę to żaden przywilej, bo klienci i tak zrobią zakupy w inne dni, kupując “na zapas” w supermarketach.
Im mniej przychodzi klientów, tym bardziej muszę zmniejszać asortyment, szczególnie ten szybko się psujący. A im mniejszy mam wybór, tym mniej osób przychodzi. Błędne koło.
– dodaje.
Z raportu firmy Nielsen wynika, że w 2020 roku największy spadek dotknął właśnie tego segmentu handlu. Liczba wszystkich sklepów w kraju spadła o 1 800, z czego upadło aż 1 670 małych sklepów. To wynik netto, uwzględniający powstanie kilkuset nowych – w tym prawie 600 średnich i 256 supermarketów. W efekcie liczba placówek handlowych jest dziś szacowana na 99,4 tysiąca, a kiedy wprowadzano zakaz handlu, było ich prawie 106 tysięcy. Dziś w Polsce działa tylko 28 793 małych sklepów, a ich liczba z roku na rok maleje coraz bardziej.